W Radiu m wyemitowano krótką informację na temat kampanii promującej rodzicielstwo zastępcze w Sosnowcu, uwypuklającą fakt odpłatności za wykonywaną przez rodzinę zastępczą pracę. Opisując kampanię redaktor powiedział: „Głównym motywatorem do tego ma być oferowane w zamian wynagrodzenie.”
Pochodzące z języka angielskiego określenie „motywator” oznacza „czynniki wzbudzające proces motywacyjny, które zostają przez człowieka przyjęte i stają się jego motywami (pragnieniami, impulsami) do działania. Są to przyczyny, dla których człowiek zachowuje się w określony sposób. Jednym z najbardziej popularnych motywatorów jest wynagrodzenie.”
W reportażu pada również informacja, że „…Pomysł nie podoba się pracownikom Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, którzy rodzinami zastępczymi zajmują się na co dzień. Według nich pieniądze dla rodzin są ważne, ale do zakładania rodzin zastępczych powinna nakłaniać troska o pokrzywdzone przez los dzieci.”
Ze zdaniem drugim opinii anonimowych pracowników sosnowieckiego MOPS-u zgadzam się całkowicie. Poczucie służby powinno wszakże w szczególności kierować wszystkimi ludźmi, podejmującymi się pracy w zawodach szczególnie służących ludziom, zwłaszcza dzieciom, np. lekarzami, pielęgniarkami, nauczycielami itd. Czy jednak podejmujący się tych zawodów osoby, zatrudniają się bez względu na wynagrodzenie? Czy nie pytają o płace i o podwyżki? Czy można ich za to potępiać, że chcąc utrzymać własne rodziny, czując z jednej strony misję wykonywania pięknego i potrzebnego zawodu, chcą być również godnie wynagradzani? Czy gdybyśmy mieli za mało lekarzy, to nie na miejscu byłoby ogłoszenie typu: „zatrudnimy lekarza określonej specjalności, za co oferujemy wynagrodzenie w kwocie x ?”
Pracy w charakterze rodzin zastępczych powinni się podejmować JEDYNIE ludzie, którzy CHCĄ i POTRAFIĄ w ten sposób służyć innym. Rolą gminy jednak jest zaoferować im takie wynagrodzenie, które umożliwiałoby im i ich rodzinom godne życie, a jednocześnie pomaganie skrzywdzonym dzieciom, jako rodzice zastępczy. I dlatego nie bardzo wiem, dlaczego pomysł informowania potencjalnych kandydatów o wysokości wynagrodzenia komuś się nie podoba?