W czwartek 27 listopada 2008r. podczas sesji Rady Miejskiej w Sosnowcu doszło do ciekawych rozstrzygnięć. Była to sesja, na której ustalano stawki podatków lokalnych, które będą obowiązywały w roku przyszłym na terenie miasta.
Opłata targowa
to podatek, pobierany na targowiskach, przy cmentarzach, podczas okolicznościowych jarmarków, wystaw itp. Często opłata pobierana jest również od powierzchni zajętych przed sklepami na wystawę zewnętrzną. W Sosnowcu prezydent miasta zaproponował dzienną stawkę w wysokości 4,20 za zajęcie powierzchni do 2m2 i taką samą stawkę za każdy kolejny m2.
Opłata ta miała swoje uzasadnienie onegdaj, kiedy odbywały się tradycyjne targi na rynku, co wiązało się z koniecznością zajęcia i wyłączenia publicznego placu i dróg, utrzymaniem porządku w trakcie i po zakończeniu jarmarku. Ma ona i dzisiaj sens w podobnych okolicznościach, to znaczy kiedy pobierana jest na pokrycie kosztów zajęcia, sprzątania i utrzymania porządku. Na skutek ustawowych zapisów, w całej Polsce, opłatę tę gminy traktują jednak jako dodatkowy podatek i pobierają ją przede wszystkim na zorganizowanych targowiskach, gdzie handlujący i tak płacą czynsz na pokrycie kosztów utrzymania placu, a dodatkowo muszą uiścić opłatę targową na rzecz gminy. Opłata ta nie zwalnia też w żaden sposób od obowiązkowych podatków: dochodowego, ZUS-u czy VAT-u.
Podczas sesji RM zaproponowałem zatem zwolnienie z tej opłaty „sprzedaż dokonywaną (…) na zorganizowanych targowiskach i targowiskach pod dachem, w przypadku gdy obowiązani do uiszczenia opłaty ponoszą koszty utrzymania targowiska.” Poprawka została przyjęta! To drobne w skali Sosnowca rozstrzygnięcie ma szansę stać się precedensem dla innych gmin w Polsce.
Opłata adiacencka
to opłata, którą właściciel lub użytkownik wieczysty musi zapłacić gminie, jeżeli wzrosła wartość jego nieruchomości w wyniku podziału, scalenia lub inwestycji gminy w wykonanie infrastruktury technicznej, np. wybudowanie kanalizacji, wodociągu czy wybudowanie lub modernizację drogi.
Prezydent Miasta (odpowiednio burmistrz i wójt) ma prawo, choć nie obowiązek, pobierać tę opłatę, o ile Rada Gminy uchwali taką możliwość na terenie gminy i ustali wysokość procentowej stawki, w ciągu trzech lat od zakończenia inwestycji. Uchwalony procent odnosi się do wzrostu wartości nieruchomości prywatnej, która to wartość wzrosła na skutek zrealizowanej inwestycji publicznej w okolicy. W Sosnowcu przez ostatnie dziesięć lat nie pobierano takiej opłaty, obecnie jednak Prezydent Sosnowca zaproponował jej wprowadzenie i ustalenie stawki procentowej na maksymalnej, dopuszczonej ustawą wysokości to jest 50%.
Opłata adiacencka z logicznego punktu widzenia wydaje się całkiem rozsądnym rozwiązaniem – niech każdy ponosi koszty inwestycji publicznych, które jego najbardziej dotyczą i z których najwięcej korzysta. Gdyby zastępowała inny rodzaj podatku – na przykład od nieruchomości – to w porządku. W praktyce jednak obciążani są nią jedynie prywatni właściciele, z uregulowanym stanem ksiąg wieczystych, a opłata ta stanowi po prostu kolejny dodatkowy podatek do już istniejących. W przypadku posiadania budynku o powierzchni 200m2, posadowionego na działce o powierzchni 2000m2, właściwym wydaje się przyjęcie założenia, że w przypadku wybudowania nowej drogi, podłączenia kanalizacji, itp. rzeczoznawca może przyjąć wzrost wartości budynku o 100zł za m2 i gruntu o 20zł za m2, co oznacza wzrost wartości nieruchomości łącznie o 60.000,- W przypadku opłaty adiacenckiej na poziomie 50% oznaczałoby to konieczność wpłaty do gminy kwoty 30.000,-. Opłata ta pobierana jest po zakończeniu inwestycji, a nie przy sprzedaży nieruchomości.(!)
Radni klubów PO i PiS (którzy wraz z trzema niezrzeszonymi stanowią większość w RM wobec lewicowej mniejszości) proponowali podczas prac komisji RM obniżenie propozycji Prezydenta miasta (SLD) do 35% lub 20%. Podczas sesji RM zgłosiłem osamotniony początkowo, najdalej idący wniosek, o odrzucenie projektu uchwały w całości, czyli odstąpienie od opłaty adiacenckiej w Sosnowcu. Po burzliwej dyskusji, zgodnie z moim wnioskiem, projekt uchwały odrzucono!
Limity taksówkowe
Gminy mają obowiązek corocznego ustalenia limitu nowych licencji taksówkowych, po zasięgnięciu opinii korporacji taksówkowych i organizacji konsumenckich. Jeśliby tego nie uczyniły, zgodnie z ustawą, licencje taksówkowe można wydawać jedynie w miejsce zwolnionych spośród istniejących dotychczas. Na mijający rok prezydent zaproponował ustalenie 30 dodatkowych licencji, argumentując, że mniej więcej taką ilość wydano rok wcześniej. Zaproponowałem wówczas 100 licencji, jednak mój projekt odrzucono. W połowie roku zgłosił się do mnie młody człowiek, który przeszedł stosowny kurs na taksówkarza, zdał egzamin, zakupił auto, zarejestrował działalność, chciał złożyć wiosek o wydanie licencji, ale że był niekompletny, przyniósł go do Urzędu Miejskiego tydzień później. A wciągu tego tygodnia urząd wydał właśnie trzydziestą licencję z limitu. W Urzędzie poradzono młodemu człowiekowi, żeby poczekał pół roku, to od stycznia 2009 na pewno się załapie.
Po zapoznaniu się z przepisami i dokumentami zauważyłem, że w Sosnowcu wygasło w roku 2008 kilkadziesiąt licencji i UM mógłby wydać w to miejsce dodatkowe, o co zwróciłem się z interpelacją do Prezydenta Miasta, która to interwencja została jednak potraktowana odmownie. Udało mi się znaleźć jednak orzeczenie Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które potwierdzało mój wniosek i człowiek, choć z półtoramiesięcznym opóźnieniem (wymiana korespondencji między mną a Prezydentem oraz kwerenda po przepisach trochę trwała) dostał licencję!
Na 2009 Prezydent zaproponował więc początkowo 100 nowych licencji. Grupa radnych lewicowych zorganizowała grupę taksówkarzy, którzy przybyli na sesję domagając się zablokowania wydawania jakichkolwiek licencji w 2009 roku. Swój wniosek argumentowali tym, iż dowiedzieli się jakoby jakiś przedsiębiorca z sąsiedniego miasta planował utworzyć w Sosnowcu nową sieć taksówek, co godzi w ich interesy (swoją drogą nic się nie zmieniło od czasów Bastiata – no może profesja producentów świec). Po wpływem perswazji taksówkarzy i lewicowych radnych, prezydent zmienił błyskawicznie zdanie i zaproponował obniżenie limitu do 50, a chwilę później do 10. Niektórzy koledzy radni popierający dotychczas liczbę 100, zaczęli się wahać i zgodzili się poprzeć maksimum 60, co też w końcu uchwaliliśmy. Biorąc pod uwagę, że w roku bieżącym wydano około 40, a w razie potrzeby limit 60 można będzie zwiększyć o zwolnione z dotychczasowej puli, dla nikogo nie powinno zabraknąć.
Podatki lokalne
jak w większości polskich gmin, tak i w Sosnowcu ustalane są na poziomach maksymalnych lub niewiele od nich odbiegających. W tym przypadku zaproponowałem ustalenie podatku od działalności gospodarczej dla pierwszych 50m2 na poziomie stawki mieszkaniowej (0,62zł), a za powierzchnię ponad 50m2 stawkę maksymalną 19,81 za m2 (w projekcie Prezydenta stawka od całości na poziomie 98% stawki maksymalnej tj. 19,40 za m2). Propozycja nie poszerza wprawdzie zakresu wolności ale jak argumentowałem, konstrukcja taka sprzyja drobnym, rodzinnym przedsiębiorstwom, a jej wprowadzenie może okazać się neutralne dla budżetu miasta. W odpowiedzi skarbnik przygotował analizę, z której wynikało, że neutralną dla budżetu byłaby stawka 12zł/m2 do 50m i 19,81/m2 powyżej tej powierzchni. Ostatecznie zmuszeni byliśmy zrezygnować z propozycji, gdyż skarbnik przedstawił orzeczenia NSA, które wskazywały na możliwość wystąpienia bałaganu i olbrzymich problemów dla gminy, przy wprowadzeniu tego rozwiązania od stycznia. Radni zobowiązali prezydenta do przygotowania analiz prawnych celem wprowadzenia analogicznego rozwiązania na rok 2010.